Hejka!
Wracam do Was po wakacjach - wypoczęta i z motywacją do działania (mam nadzieję c:). Chciałabym zacząć od czegoś bliskiego, czyli od mojej małej wycieczki! W tym roku, tak samo zresztą jak i w zeszłym wybraliśmy się z moim narzeczonym pod namiot. Jednakże tym razem zaplanowaliśmy znacznie dłuższą i bardziej intensywną wycieczkę.
Potem mam w planach w bliżej nieokreślonej, ale niedalekiej, przyszłości napisać posta o znaczeniu słowa slow w kontekście konsumenckim, który będzie dla mnie jednym z ważniejszych wpisów na tym blogu (dlatego też muszę się do niego solidnie przygotować!). W międzyczasie idę na jedne z lokalnych targów rękodzieła, więc może o tym też pojawi się jakiś mały pościk.
Niemniej mam ogromną nadzieję, że Wam również udało się udać na wakacyjny odpoczynek, który choćby w małym stopniu poprawił Wasze samopoczucie i dał energię do działania. c: No to lecimy z relacją!
Zameczki
Pierwszego dnia zwiedziliśmy mało znany, ale uroczy zamek w Świnach, o którym dowiedzieliśmy się z polecenia znajomego.

Zamek Świny
Zwiedziliśmy go, a następnie poszliśmy leśną ścieżką edukacyjną do punktu widokowego. Po drodze rozstawione były infotablice i gry dla najmłodszych. Natknęliśmy się również na miniaturowe grzybkowe domki , pograliśmy na dendrofonie i posłuchaliśmy odgłosów lasu w dużym, drewnianym megafonie. Ścieżka jest atrakcją zupełnie darmową, zachęcam do jej odwiedzenia, zwłaszcza z dzieciakami!

Ścieżka przyrodnicza koło zamku Świny
Następnie udaliśmy się do zamku Bolków, który znajdował się w pobliżu. Jest to już jeden z bardziej znanych, dolnośląskich zamków i słusznie - jest wielki (jak na ruiny)!

Zamek Bolków
Stamtąd pojechaliśmy do Janowic Wielkich, aby zwiedzić ruiny zamku Bolczów, który jest moim ulubionym z całej trójki. Zwiedzanie jest za darmo, odejmując jednak wysiłek, który trzeba włożyć, aby wspiąć się na wysokość budowli.

Zamek Bolczów
Ponieważ zbliżała się już noc, pojechaliśmy na parking/pole namiotowe pod kolorowymi jeziorkami w Rudawach Janowickich i przygotowaliśmy dla siebie kolację. Gotowanie w plenerze sprawia, że poczuć odrobinę ducha przetrwania i odczuć trochę dobrego "dyskomfortu", polegając jedynie na ograniczonej liczbie przyborów kuchennych i jednopalnikowej kuchence gazowej.
Wieczorem z herbatką w dłoniach i kocykiem na nogach usiedliśmy w końcu, żeby odpocząć po całodziennych wojażach.
Stargazing, czyli patrzenie na gwiazdy

Wtedy, podczas spoglądania na ciemne niebo, nie rozjaśnione światłami miasta i lampami, wpadliśmy na pomysł, aby znaleźć na niebie gwiazdozbiory. Ponieważ żadne z nas nie jest w tej dziedzinie specjalistą, pobraliśmy darmową aplikację na telefon, która, współdziałając z GPSem, pozwala na odnalezienie na nocnym niebie zarówno gwiazdozbiorów, jak i satelit. Okazało się, że taka obserwacja to idealny sposób na ukojenie nerwów czy przećwiczenie własnej spostrzegawczości na łonie natury, ale również okazja do wspólnego, sensownego spędzenia czasu.

Zrzut ekranu strony aplikacji Stellarium w Google Play
Kolorowe Jeziorka

Jeziorko Niebieskie
Naszym kolejnym przystankiem były Kolorowe Jeziorka w Rudawach Janowickich i wejście na Wielką Kopę. Polecam tę trasę, gdyż jest bardzo ciekawa pod względem przyrodniczym. Niemniej na oglądanie jeziorek najlepiej jest się wybrać po obfitych deszczach - podobno wtedy stawy mają kolory zgodne z ich nazwami i pojawia się najwyższy, zielony staw, który w innym przypadku może być zupełnie wyschnięty (jak niestety było w naszym przypadku). Stamtąd skierowaliśmy się do następnego campingu w Kowarach - Kopalni Podgórze.
Kopalnia Podgórze

Wystawa szkła uranowego
Kopalnia Podgórze to ciekawa atrakcja dla całej rodziny, zatrudniająca otwartych, zaangażowanych i żartobliwych przewodników, którzy są pasjonatami własnej pracy. W kopalni są dostępne dwie trasy: turystyczna (1600 metrów wycieczki w temperaturze 8 stopni Celsjusza, na której dowiecie się o historii górnictwa na Dolnym Śląsku i wydobywaniu uranu) i, jak macie chęci i siły, ekstremalna, na którą jednak trzeba się wcześniej umówić. Warto dodać, że w kopalni znajduje się największa w Europie wystawa szkła uranowego. W kompleksie można też kupić też lokalną kawę speciality, której niestety nie było mi dane spróbować, jedzenie (np. podpłomyki) i pamiątki. Na polu kempingowym ponad kopalnią spędziliśmy dwie noce i byliśmy pod wrażeniem pięknego widoku, który codziennie obserwowaliśmy przed naszym namiotem, a także wspaniałej widoczności gwiazd na nocnym niebie.
Pole namiotowe "Pod Opaleńcem"

Pole namiotowe "Pod Opaleńcem"
Z kopalni ruszyliśmy do kolejnej miejscówki, która okazała się być najlepszą, w jakiej kiedykolwiek byłam! Zdecydowanie polecam, aby zajrzeć tam chociaż na jedną noc. Pole znajduje się pod Świeradowem-Zdrój, niedaleko kolejki gondolowej na Stóg Izerski stóg, tuż obok Zajęcznika i punktu antygrawitacyjnego. Kompleks jest zadbany, a do użytku gości przeznaczonych jest kilka czyste łazienek z prysznicami. Obowiązuje segregacja śmieci, co było dla mnie miłym zaskoczeniem. Ponadto właścicielka pola jest kochaną, otwartą i pomocną osobą - czego chcieć więcej!
Góry Izerskie i Chatka Górzystów

Polana Izerska
Nasz camping okazał się idealną bazą wypadową w Izery. Bardzo polecam wybrać się na wycieczkę w te tereny - natkniecie się na naprawdę malownicze, wręcz bajkowe, krajobrazy, których często próżno szukać w innych miejscach. Jeżeli jesteście ciekawi, co w Górach Izerskich można znaleźć to podzielę się z Wami ciekawą polecajką: niedawno mój kolega z liceum założył kanał na YouTube pod nazwą "Jeż w Butach". To między innymi jego filmiki zainspirowały mnie do zwiedzania. Jeszcze świeższy jest jego blog (jeżwbutach.pl), na którym możecie podejrzeć trasy, którymi podróżuje!

Kolej gondolowa na Stóg Izerski
Wracając do naszej podróży: wraz z narzeczonym po raz pierwszy w życiu przejechaliśmy się kolejką gondolową, więc byliśmy przeszczęśliwi - w dodatku widoki z oszklonej kabiny to coś, co naprawdę warto zobaczyć. Potem bardzo okrężną drogą, wśród magicznych strumyków płynących pośród kamieni porośniętych mchem, dotarliśmy do Chatki Górzystów, gdzie zjedliśmy słynnego naleśnika biszkoptowego i udaliśmy się z powrotem na pole namiotowe.

Hala Izerska i słynny naleśnik z Chatki Górzystów
Świeradów Zdrój i... co?

Ogród dydaktyczny "Izery Trzech Żywiołów"
Kolejnego dnia postanowiliśmy pozwiedzać Świeradów-Zdrój, więc wyruszyliśmy w poszukiwaniu atrakcji. Natknęliśmy się na ogród dydaktyczny "Izery Trzech Żywiołów", który może być ciekawą i pouczającą (w dodatku zupełnie darmową) atrakcją dla najmłodszych, ale myślę, że starsi też wyniosą z niej wiele. Tam dowiedziałam się m.in. o tym, że odwiedzone przeze mnie obszary były pokazywane w podręcznikach jako przykład jednej z większych katastrof ekologicznych w Europie, o czym kompletnie nie miałam pojęcia. Godnym polecenia jest przepiękny Park Zdrojowy na zboczu i dom zdrojowy wraz z pijalnią wód. Poza tym natknęliśmy się na wytwórnię pierników "Pracownia Piernikowa Isabelle", gdzie w sprzedaży były również kraftowe piwa - i jedno z nich kupiłam! Niestety jeszcze nie spróbowałam, ale myślę, że akurat piwo piernikowe o smaku białej czekolady z pewnością trafi w moje gusta.

Półka w "Pracowni Piernikowej Isabelle"
W międzyczasie zrobiliśmy też przerwę na basen i saunę, żeby dać odpocząć naszym mięśniom.
Wielka Powódź i ucieczka
Na kolejne dni zaplanowaliśmy noclegi na campingu pod Wleniem i pływanie kajakiem po Bobrze, ale niestety pogoda pokrzyżowała nam plany. Nad Świeradowem rozpętała się burza i wkrótce starszy od nas namiot, w którym spaliśmy, zaczął przeciekać. Podjęliśmy decyzję o ewakuacji do samochodu, w którym musieliśmy przenocować. Następnego dnia nasz namiot był przemoknięty do suchej nitki, a w środku utworzyły się wielkie kałuże. Ponadto większość naszych rzeczy była mokra lub bardzo wilgotna, bez szansy na szybkie wyschnięcie. I w ten sposób wróciliśmy do domu.

Muzeum Motoryzacji Wena

Eksponat z "Muzeum Motoryzacji Wena" w Oławie
Ale nie był to koniec naszej przygody! Już tego samego dnia, pojechaliśmy do "Muzeum Motoryzacji Wena" w Oławie, gdzie obejrzeć można bardzo różne, a często również rzadkie, modele samochodów i wystawę z okazji 50-lecia polskiego Fiata. W tym samym kompleksie znajduje się również muzeum życia w PRL, gdzie znajdziecie replikę prlowskiego mieszkania i budzące nostalgię przedmioty, pokolorujecie fiata czy zamówicie jedzenie z typowego baru z tamtych czasów.
Ślęża

Zdjęcia ze szlaku
Postanowiliśmy jeszcze wyruszyć na Ślężę, którą serdecznie wszystkim polecam - masyw Ślęży znajduje się bardzo blisko Wrocławia, a na szczyt można się wybrać albo trudniejszy, bardziej wspinaczkowym szlakiem, albo łagodniejszym, którym na spokojnie można przejść się nawet z małymi dzieciakami.
Na szczycie z pomocą naszej niezawodnej kuchenki gazowej ugotowaliśmy obiad i to był koniec naszych podróży, ponieważ kolejnego dnia miałam zabieg nosa i przez resztę dni się kurowałam.

Widok z wieży widokowej na szczycie Ślęży
Mam nadzieję, że spodobał Wam się taki luźniejszy wpis! Myślę, że sposób, w jaki spędzamy wakacje może uczynić z nas wolniejszych, spostrzegawczych i empatycznych ludzi - zwłaszcza jeżeli wyjazd spędzimy otoczeni naturą, często bez zasięgu i dostępu do internetu. Ponadto możemy wtedy poznać nowe smaki w regionalnych restauracjach czy kupić produkowane lokalnie towary, które mogą stać się szczęśliwą pamiątką z podróży. No i też bardzo polecam udać się pod namioty, jeżeli poczuliście się zachęceni! Jest to nie tylko dość tani sposób noclegowania, ale przebywanie na campingu, pod gołym niebem tworzy atmosferę przygody, dzięki której można znów poczuć się trochę jak dziecko.
~Ślimak
